czwartek, 14 marca 2013

Chapter II


1 września
Dzisiaj rozpoczęcie szkoły. No nie mogę, całkiem niedawno cieszyłam się z tego ze nie będę odwiedzać tego budynku przez długie dwa miesiące. że nie będę musiała patrzeć na twarz tego idioty który uwziął się na mnie jakiś rok temu i od tego czasu nie mam spokoju. Pan Piękny myśli że może mieć każdą, a jak ktoś powie o nim coś złego to musi tej osobie spieprzyć życie. W moim przypadku było całkiem podobnie, mój niewyparzony język puścił ciętą ripostę która doszczętnie zdruzgotała wielkie ego pana Pięknego. I teraz żremy się jak kot i pies, tylko muszę zmartwić pana Pięknego, ja tak szybko nie odpuszczę. mam w zanadrzu dużo niespodzianek...
Przed wyjściem do szkoły zadzwoniłam jeszcze do Kayi i upewniłam się za ile będzie gotowa. Jak zwykle na czas, nie musiałam czekać długo jak po 10 minutach zapukała w drzwi mojego pokoju.
-Gotowa?-zapytała dziwnie podekscytowana. Ona tak samo cieszyła się że będziemy miały spokój od ciągłej rywalizacji z panem Pięknym. Teraz po jej wrogości nie było ani śladu. Dziwne. Albo ja jestem przewrażliwiona? Co ta żąda zemsty robi z ludźmi..
-Tak, jeszcze tylko kurtka i możemy wychodzić- wzięłam moją Ramzeske i wyszłyśmy. Do szkoły miałyśmy jakieś 15 minut drogi więc poszłyśmy pieszo. Oczywiście po drodze nie obyło się od napadów śmiechu. Kochałam moją przyjaciółkę, traktowałam ją jak siostrę. ufałam jej w 100 procentach jako jedynej osobie.
W szkole wszyscy się ze sobą witali. Nigdy nie lubiłam takich spotkań po latach, co ja gadam po latach? Nie widzieliśmy się dwa miesiące... Niestety na horyzoncie pokazał mi się nie kto inny jak pan Piękny.
-Witam Zoey-powiedział z sarkazmem, oczywiście obstawiony przez swoich kumpli. Pan śmieszek-Louis który nie wytrzyma dnia bez zrobienie komuś kawału. Pan Lokers- Harry, ochrzciłam go mianem pana Pięknego 2, jest typowym kobieciarzem.  Kujonek Liam- ten nawet mi nie przeszkadzał ale nie miałam zamiaru wchodzić z nim w bliższe kontakty. No i oczywiście Niall- sądzę że jest drugi po Zaynie którego najbardziej nie znoszę. Po tym co kiedyś zrobił Kayi.
-Cześć Zayn, wiesz jak bardzo stęskniłam się za twoją parszywą mordką? Już czuję że ten rok będzie wspaniały, oczywiście za twoją inicjatywą. Zrozumiałeś czy może przetłumaczyć abyś zrozumiał?- odwzajemniłam jego sarkastyczne powitanie. Ten rok będzie okropny bo będę musiała oglądać jego twarz częściej niż zwykle. A czemuż to? Już wyjaśniam.. Sprawdziłam swój plan i porównałam z nudów z planem Zayna.. Masakra mamy aż 6 przedmiotów razem. W tamtym roku były tylko 3 a miałam ochotę go zabić, lub w znacznym stopniu naruszyć mu jego bardzo przystojny pyszczek.
No ale Zoey dasz rade! Przez wakacje myślałam, nad tym co się wydarzyło, i co może. Na horyzoncie pojawił się zniewalająco boski plan, jak raz na zawsze utrzeć nosa Zaynowi. Oby się powiódł bo on zapewne też ma kilka asów w rękawie. No ale tek czy inaczej bitwa zakończyła się z kresem ubiegłego roku szkolnego, teraz czas rozpocząć wojnę...
-Nie trzeba, doskonale zrozumiałem Kochanie- tak, wypowiedział to z łobuzerskim uśmieszkiem. Było w tym chłopaku coś co mnie do niego ciągnęło i coś przez co moja żądza zemsty na nim przekraczała najwyższe wyniki.
-Oby, a teraz żegnam- minęłam go a za mną podążyła Kaya. cała piątka odwróciła się i było słychać obraźliwe gwizdy. Nie znosiłam czegoś takiego. Może dla jednych dziewczyn było to pochlebstwo ale dla mnie to obraźliwe, traktowano tak dziewczyny jakby były psami. Gdybym była bliżej to wróciłabym i każdy z nich zaliczył by mocny cios z płaskiej.
Poszłyśmy na rozpoczęcie do wielkiej sali gimnastycznej, wszyscy nauczyciele wychwalali jak to stęsknili się za swoimi uczniami. Sranie w banie.. a potem będą nam okazywać tą tęsknotę cisnąć nas ile wlezie. Z nudów zaczęłyśmy z Kayą przedrzeźniać starego dyrka który co chwilę pociągał nosem. Miałyśmy niezły ubaw.
Po szkole chłopacy z równoległej klasy zaprosili nas na imprezkę oficjalnie kończącą wakacje. Na nasze nieszczęście poszła tam szkolna piątka.
Impreza przebiegała dobrze do momentu kiedy Kaya poszła z kimś tańczyć, a ja siedziałam sama przy stoliku sącząc drinka. Wtedy podszedł do mnie Zayn.
-Kogo ja widzę- usiadł koło mnie, nie pytając o pozwolenie a  tak się składa że odpowiedziałabym NIE!
-Czego- spytałam nawet nie patrząc na niego. Przysunął swoje krzesło bliżej mnie i wyszeptał mi do ucha.
-Właściwie dlaczego jesteśmy wrogami?- zapytał cwaniacko, czułam jego papierosowy oddech na swojej szyi.
-Nie mnie się pytaj, szczerze sama nie pamiętam. Żremy się od początku szkoły- skłamałam.
Co miałam mu powiedzieć że, kłócę się z nim bo wstyd mi przyznać że mi się podoba i pociąga mnie? O nie, nie, nie. To było by okropne co ludzie by o mnie pomyśleli, i Zayn.
-A więc może drink na zgodę. Nie chcę się kłócić z taką seksowną dziewczyną- chamski podryw zawsze spoko. Nadal szeptał mi do ucha.
Po kolejnych drinkach które z nim wypiłam -sama nie wiem czemu się zgodziłam- byłam w świetnym humorze. Zayn wziął mnie za rękę i wyszliśmy zapalić. W pewnym momencie zaczął się zbliżać. Musną moje wargi  co pod wpływem alkoholu mi się spodobało. Z czasem nasz pocałunek stawał się coraz namiętniejszy, w pewnym momencie się ocknęłam i przerwałam.
-Co się stało? Nie udawaj takiej cnotki Zoey, wiem od dawna Ci się podobam. Chodź dokończymy to na górze- przysunął się do mnie aleja go minęłam.
-Palant!- tylko to mu powiedziałam. Po tym wybiegłam i na piechotę poszłam do domu. Jest dupkiem, seksownym ale dupkiem. Dopiero w tym momencie przekonałam się że w naszej wojnie dozwolone są ciosy poniżej pasa…







***
Witam Was! jestem Buntowniczka,inni możliwe znają mnie pod nikiem Mrs.Is Malik:)
Oto drugi rozdział mam nadzieję że Wam się spodoba! :D
mój twitter, gdybyście chcieli być informowani ; @BellsOficial
Zapraszam do komentowania ;D

Buntowniczka;*


niedziela, 10 marca 2013

Chapter I


Lipiec 2012
Pierwszy dzień wakacji jest piękny,  promienie słońca ogrzewają moją skórę, uśmiech aż sam wkrada się na twarz. Było bardzo wcześnie, ale ja szłam bardzo szybko aby zdążyć, mimo tego i tak starałam się podziwiać krajobraz. Na ulicach było dużo ludzi, każdy cieszył się słonecznym dniem i piękną pogodą, która w Londynie była rzadkością. Każdy szedł uśmiechnięty i starał się złapać chociażby jeden promień od tej gorącej kuli. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam że mam jeszcze 10 minut, uśmiechnęłam się, przynajmniej będę przed czasem. To lato miałam spędzić pracujące w jednej z wytwórni muzycznej, będę kimś w rodzaju asystentki, będę robiła kawę, drukowała plakaty i ulotki i takie różne duperele. Udałam się do windy i wyjechałam na 10 piętro usiadłam na korytarzu o 9.00 miał ktoś u po mnie przyjść i pokazać co mam robić, tą robotę załatwił mi wujek za co byłam mu bardzo wdzięczna. Równo z czasem zobaczyłam jak jakaś kobieta kieruje się w moją stronę, uśmiechnęłam się. Była ciemną blondynką w średnim wieku, mimo tego była bardzo piękna, w tym samym czasie z windy wybiegł jakiś chłopak.
- Jestem na czas - powiedział.
- Witam was - powiedziała kobieta. - Będziecie ze sobą pracować więc poznajcie się. - Spojrzałam na chłopaka, od razu go poznałam, gorzej mi się nie mogło trafić, Horan.
- Niall - chłopak chciał mi podać dłoń ale gdy tylko spostrzegł kim jestem cofnął ją.
- Kaya, miło mi - powiedziałam z sarkazmem.
- Cieszę się że się lubicie - kobieta uśmiechnęła się do nas - Ja jestem Anna, z wszystkimi pytaniami kierujcie się do mnie. Wasze zadanie na dziś to zawieź kilka płyt do stacji radiowych a następnie wrócić po plakaty i po rozwieszać je po mieście. Dam wam mapę z miejscami, w których macie je po rozwieszać. Ktoś z was ma prawo jazdy?
- Ja - powiedział blondyn, na co spojrzałam na niego z kpiną w oczach. Jak ja go nienawidziłam,jego i tych jego kolegów, gdy tylko pierwszy raz ja i Zoey ich spotkałyśmy, wiedziałyśmy że nie przypadniemy sobie do gustu.
- Niall chodź ze mną, a Ty tu czekaj - usiadłam niechętnie na krześle i czekałam na tego debil, po kilku minutach przyszedł. Więc szybko wstałam i ruszyłam za nim, postanowiłam się do niego nie odzywać, w gruncie rzeczy to była wojna pomiędzy Zoey i Zaynem, kumplem Nialla. A ja nie chciałam się w to mieszać, chociaż w tej chwili w głowie pojawiło mi się wspomnienie, nie zdecydowanie go nie lubię. Wsiadłam do auta i powoli ruszyliśmy, chłopak założył okulary przeciw słoneczne i włączył radio na fulla. A następnie zaczął śpiewać sobie pod nosem, westchnęłam cicho. Postanowiłam go zlać i sięgnęłam po telefon, miałam ochotę udusić moją przyjaciółkę, to ona miała ze mną pracować ale pojechała na wakacje. " Nie zgadniesz z kim muszę pracować" napisałam smsa do Z. Po chwili dostałam odpowiedź " Z kim?" zerknęłam przelotnie na blondyna, robił to co wcześniej. " Z panem debilem Niallem", no cóż do tej pory mu nie wybaczyłam tego psikusa sprzed lat.
- Masz zamiar cały czas się nie odzywać? - zapytał na co ja prychnęłam. - Pierdoli mnie to że mój kumpel kłóci się z twoją koleżanką, i nie mam zamiaru spędzić całego lata z taką marudą, nic Ci nie zrobiłem więc nie rób z siebie jakiejś księżniczki - powiedział i spojrzał na mnie.
- Oh nic mi nie zrobiłeś - warknęłam - W pierwszej klasie wylałeś na mnie wiadro wody!
- No cóż fajne były wtedy widoki - zaśmiał się.
- Horan zabije Cię kiedyś! - mruknęłam zdenerwowana a on się tylko cicho zaśmiał.
- No dobra przepraszam - ponownie na mnie spojrzał - Rozejm? - ściągnął okulary i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. O nie, niech sobie nie myśli że może dzięki nim może manipulować mną tak samo jak innymi dziewczynami, o nie.
- Rozejm - powiedziałam.


***

Minęły już dwa tygodnie wakacji, nie mogę powiedzieć żebym narzekała. Było nawet fajnie, z Niallem jakoś dogadywaliśmy się, oczywiście nie powiedziałam tego Zoey bo wściekłaby się na mnie że mam z nim " przyjacielskie relacje", właśnie dostaliśmy kilka listów i płyt, które mieliśmy do 15.00 dostarczyć, następnie mieliśmy przerwę na lunch i z powrotem praca. Jechaliśmy samochodem, Niall jak zwykle coś sobie podśpiewywał pod nosem, ale nie mogłam tego nawet tego usłyszeć ponieważ robił to bardzo cicho. Została nam ostatnia przesyłka.
- Lepiej się pośpiesz - powiedziałam - Mamy jeszcze tylko pół godziny - spojrzałam na niego.
- Nie martw się, zdążymy na czas- obrócił głowę w moją stronę po czym się uśmiechnął.
- Mam nadzieje - mruknęłam tak cicho, aby blondyn mnie ni usłyszał, po kilku minutach auto stanęło - Niall to jeszcze nie tutaj - spojrzałam na niego cicho chichocząc.
- Wiem, samochód sam zgasł - chłopak próbował go na nowo uruchomić ale się nie udało.
- Co teraz? - pisnęłam.
- Wysiadaj - zarządził, zrobiłam tak jak kazał.
- Zabiję Cię kiedyś - mruknęłam do niego wściekła. - Nawet nie wiemy gdzie to dokładnie jest! - warknęłam - Już koniec, możemy się pożegnać z pracą.
- Przecież to nie moja wina - powiedział - Ja wiem gdzie to jest - złapał mnie za rękę i zaczął biec, chcąc nie chcąc musiałam zrobić to samo. Mogłam się tego spodziewać, praca z Horanem nie wróży niczego dobrego, jęknęłam cicho. Cały czas biegliśmy trzymając się za ręce, ludzie dziwnie na nas patrzyli. Jęknęłam łapiąc się za brzuch, ale nie mogłam stanąć. Więc biegliśmy dalej, na domiar złego zaczęło padać, nie przejmowaliśmy się była to zwykła mrzawka.
- Mogło być gorzej - powiedział chłopak ściskając moją dłoń i w tej samej naprawdę się rozpadało. Takiej ulewy w Londynie nie było od jakichś dwóch tygodni. Już po minucie byliśmy cali przemoczeni. Na szczęście przed czasem byliśmy na miejscu więc szybko oddaliśmy przesyłkę.
- Mieszkam niedaleko - powiedział blondyn - Możemy pójść się osuszyć i coś zjeść - spojrzał na mnie - Nikogo nie ma w domu.
- No dobra - powiedziałam, nie miałam innego wyjścia, marzyłam tylko teraz aby znaleźć się pod ciepłym kocem. No więc ruszyliśmy, niestety ulewa nadal trwała w najlepsze. Weszliśmy do jednego z domów.
- Chcesz wziąć prysznic? - zapytał blondyn.
- Czemu nie - mruknęłam, już po chwili Niall wręczył mi swoje ubrania, czyli jakieś dresy i koszulkę po czym pokazał mi gdzie jest łazienka. Powiedział że w tym czasie on zamówi pizze. Weszłam do łazienki i się zamknęłam, ściągnęłam mokre rzeczy. Niall miał bardzo przytulny dom, wszystko do siebie idealnie pasowało, bardzo mi się tu podobało. Łazienka była bardzo dużo, chyba dwa razy większa od mojej. Zerknęłam w lustro wyglądałam jak siedem nie szczęść, westchnęłam cicho po czym weszłam pod prysznic. Gorąca woda ukoiła moja zmarznięte mięśnie. Gdy skończyłam wyszłam z łazienki, Niall  też już był po gorącej kuracji. Usiedliśmy na kanapie i przykryliśmy się. Po chwili do blondyna zadzwoniła Anna, informując nas że dziś mamy już wolne. Niall powiedział jej co się stało z naszym służbowym samochodem, na co ta kazała nam się nie przejmować i zapewniła nas że się tym zajmie. Gdy Niall poszedł odebrać pizze, ja stanęłam przed komodą i zaczęłam przeglądać zdjęcie, w większość przedstawiały one mojego kolegę lub jego brata bodajże, uśmiechnęłam się.
- Co Cię tak cieszy? - zapytał chłopak.
 - Fajne zdjęcia - mruknęłam obracając się w jego stronę.
- Czy ty się ze mnie nabijasz? - powiedział niby poważnie.
- Skądże, nie śmiałabym - zachichotałam, o Boże od kiedy ja chichoczę, po chwili znów to zrobiłam, widocznie towarzystwo niebieskookiego źle na mnie wpływa.
- No spróbowałabyś! Nie dostałabyś wtedy pizzy - zagroził.
- Pizze - pisnęłam i pobiegłam w jego stronę na co on tylko wywrócił oczami. Usiedliśmy razem na kanapie, chłopak nalał nam coli do szklanek. Jedliśmy i co chwila wybuchaliśmy śmiechem.
- Przez Ciebie nie mogę jeść - pożaliłam się przeżuwając pizze.
- To nie moja wina - mruknął szczerząc się jak głupi a ja znów wybuchłam śmiechem. Gdy został ostatni kawałek szybko go zabrałam dosłownie sprzed nosa blondynowi.
- To mój! - krzyknął.
- Już nie - zaśmiałam się.
- Oddawaj bo pożałujesz - zaczął mnie gonić i po chwili mnie złapał - Mam cię!
- Niall puszczaj - zaśmiałam się ale chłopak nie zareagował. - No i patrz co zrobiłeś - jęknęłam niezadowolona ponieważ właśnie przez niego straciliśmy ostatni kawałek pizzy, który mi spadł i zajął się nim pies blondyna.
- Przepraszam - powiedział patrząc mi w oczy.
- Takie zwykłe przepraszam nie wystarczy - mruknęłam, odwracając głowę, ale chłopak złapał mnie za policzki zmuszając do tego abym na niego spojrzała.
- A takie? - wyszeptał po czym położył swoje usta na moich.
Wtedy pierwszy raz Niall Horan mnie pocałował.
Jego usta były miękkie i ciepłe, nie powinnam była tego robić, ale z mojej głowy wyparowały wszystkie myśli. Wokół nas wybuchły fajerwerki a w moim brzuchu nagle pojawiło się stado motyli.Niall przejechał językiem po mojej dolnej wardze, co spowodowało u mnie cichy jęk, korzystając z tego że otworzyłam buzię, wślizgnął się do moich ust. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Oplotłam swoje ręce wokół jego szyi przyciągając go bliżej, całował mnie namiętnie, jakby bał się że zaraz ucieknę. A ja nigdzie się nie wybierałam, cholernie mi się to podobało, wydawało mi się jakbyśmy znaleźli się w innym świecie, w naszym świecie, gdzie byłam tylko ja i on. Gdy się od siebie oderwaliśmy, chłopak oparł swoje czoło o moje i spojrzał w moje oczy. Nareszcie mogłam trzeźwo myśleć.
- O Cholera - pisnęłam i gwałtownie się od niego odsunęłam - Nie możemy - spojrzałam na niego palcami dotykając swoich ust.
- Dlaczego? - wyszeptał podchodząc do mnie.
- Dobrze wiesz dlaczego - powiedziałam odsuwając się i wpadłam na ścianę - Nie możemy Niall, dobrze wiesz. To nie był dobry pomysł żeby tu przyjść - wyszeptałam i chciałam odejść ale blondyn przyparł mnie do ściany.
- Dlaczego nie możemy? Bo co bo Zayn i Zoey się kłócą? To nie nasza sprawa, nie nasza wojna - spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami a pode mną  ugięły się kolana.
-Jak to sobie wyobrażasz? Oni będą się kłócić a my będziemy sobie stać obok trzymając się za ręce! Zoey by mnie znienawidziła gdyby tylko dowiedziała się że utrzymujemy przyjazne stosunki, a nie mówiąc już o całowaniu się - powiedziałam.
- Ciii - wyszeptał a jego usta już drugi raz wylądowały na moich, naprawdę całował świetnie, ba mogłabym powiedzieć że jest w tym mistrzem, ale co najgorsze czułam się przy nim bezpieczna i na prawdę szczęśliwa.
- Powiedz szczerze, tak jakby Zoey i Zayn nie istnieli, podobało Ci się? - spojrzał w moje oczy, jakby chciał wyczytać w nich odpowiedź. Ale ja tylko odwróciłam głowę, a jego usta znów zaatakowały moje. - Podoba Ci się? - wyszeptał tuż przy moich ustach.
- Tak - wyszeptałam a po moim ciele przepłynął dreszcz, co ten chłopak ze mną robi.
- Nie martwmy się teraz - powiedział i zamknął mnie w swoich ramionach.


***
Nareszcie rozdział pierwszy <3
Mam nadzieję że się wam spodoba bo trochę się nad nim męczyłam. Zwłaszcza że Mrs. Is Malik ciągle jojczała mi nad uchem <3
No ale i tak ją kocham!
Jeśli chcecie być informowani piszcie na tt: @OfficiallCarmen

Zapraszam do oglądania Zwiastunu!

http://www.youtube.com/watch?v=Tp0Tr2aYSO8&feature=youtu.be